Tak się zastanawiam, co właściwie jest gorsze: dokazująca hałastra nieznających umiaru dzieciaków, czy może jednak Klub Oszalałych Rodziców, gotowych wyskoczyć z pięściami choćby za samo krzywe spojrzenie na ich cudowne Dżesiki i Brajanki. A spróbujesz takiemu gówniarzowi zwrócić uwagę, to KOR będzie cię prześladował do końca turnusu. A potem jeszcze dokładał w mediach społecznościowych, jak uda im się zdobyć namiary. I dlatego jestem jak najbardziej za hotelami, do których "dzieciom wstęp wzbroniony!" - ktoś zna jakieś konkretne przykłady?