Brak obiektów spełniających kryteria.
Krótkie, turystyczno-wypoczynkowe wyjazdy w jakieś atrakcyjne miejsce tylko na “zwykły” weekend ostatnimi czasy zyskują w Polsce na popularności. Niektórzy potrz...
Czyli wygląda na to, że na andrzejki o wiele więcej niż w Szczawnie-Zdroju będzie się działo w Wałbrzychu. Co dla turystów w zasadzie nie ma większego znaczenia, bo uzdrowisko jest praktycznie otoczone przez dawne miasto górniczo-przemysłowe. A z tymi górami też bym był ostrożniejszy, jeden Chełmiec (ok. 850 m n.p.m.) i parę pomniejszych górek to dla zaprawionych wędrowców żadne wyzwanie.
Nie wiem, czy ktoś tam w Kłodzku podchwyci pomysł - ale skoro mają tam regionalne muzeum i średniowieczne podziemia, to powinni tam coś wiedzieć o ludowych zwyczajach sprzed kilkuset lat. To zaś powinno być świetne źródło inspiracji w wymyślaniu zabaw na andrzejki. Tymi woskowymi cosiami czy układaniem butów do wyjścia można się zanudzić, przydałoby się nieco odświeżyć andrzejkowe imprezy - nawet jeśli paradoksalnie oznaczałoby to powrót do zamierzchłej przeszłości.
Ciekawe, czy jak roztopiony wosk wleje się do leczniczej wody mineralnej, uzyskane kształty - a tym samym przyszłe losy osoby, której dotyczy andrzejkowa wróżba - będą znacząco inne niż wtedy, kiedy używa się zwykłej kranówki? A już poważnie pisząc: nawet jeśli wyjazd do Lądka Zdroju na andrzejki rzeczywiście jest tak atrakcyjny i bogaty w fajne alternatywy, jak się to tutaj przedstawia, to chyba i tak niewiele osób się na taki wyjazd zdecyduje. Wszystko przez renomę uzdrowiska, kojarzonego jako miejscowość przede wszystkim dla seniorów.
W Polanicy i tak numerem jeden pozostaje ukrzyżowana kobieta z brodą - czyli święta (kiedyś) Kuemmernis, do obejrzenia w Muzeum Misyjnym Ojców Sercanów. Swoją drogą, ciekawe czy aktualni właściciele (czy raczej posiadacze) owej rzeźby mają jakieś ciekawe pomysły na andrzejki - w końcu misjonarze zwykli się stykać z wieloma sposobami na wróżenie - czy tak samo jak reszta Kościoła, niewinną zabawę potępiają w czambuł.
A ja mam ciekawy pomysł na wróżbę dla kogoś, kto na andrzejki wybiera się do Kowar i jedzie własnym samochodem. Otóż niech spróbuje coś wywróżyć z wymiocin, jakie najpewniej wyrzuci organizm zmęczony jazdą krętą, dziurawą drogą na wspomnianą Przełęcz Okraj. Ta górska droga wojewódzka - numer bodajże 367 albo 366 - to jakiś koszmar. Trzeba kręcić dużo i szybko, a i tak nie sposób wszystkiego ominąć.